- chciałam się
obudzić nad morzem łaptiewów,
kiedy wiatr
wydzwania na soplach i w szklankach,
chciałam się
obudzić i wyciąć przerębel, i weń
wrzucić nagość i
tych kilka pestek, które z ust
mi zdjęły chłód,
gorycz i czerwień. ale ty tak
na mnie
spojrzałaś i patrzysz, jakby pod lustrem
wody były takie
same: rzeki, śniegi i krzewu
ułamana gałąź,
pochówek i nieba przepadnięty
błękit. może już
skoczyłam, pomyślałam wtedy,
może właśnie
jestem nad morzem łaptiewów
i najbielszą
dłonią łamię tę gałązkę, a tamte
owoce toczą się
i toczą, soczyście czerwone,
po śniegu, po
śniegu
autor wiersza: republika południowej papryki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz