pisałem kiedyś, że chciałbym przywrócić słowom wagę;
stało się, choć głoski pędzi rotor i recepturką
mierzą moje życie popaprańce po kałamarzu.
idźcie w chuj, tam, gdzie zawietrzna ścieli
najtęższy dym w dół zbocza. idźcie w chuj, do swych
wydawnictw, autorskich barów i zamieci.
w tym czasie przybiegnie do mnie królik panny ali,
stało się, choć głoski pędzi rotor i recepturką
mierzą moje życie popaprańce po kałamarzu.
idźcie w chuj, tam, gdzie zawietrzna ścieli
najtęższy dym w dół zbocza. idźcie w chuj, do swych
wydawnictw, autorskich barów i zamieci.
w tym czasie przybiegnie do mnie królik panny ali,
przyniesie mi moje żebro do pstrykieta, zachęci:
dalej żenia, pokaż jak się bujasz, aligatorku.
- przywróć wagę czynom! - zawoła syzyf i padnie
pod wielką kupą łajna, mimo woli, oli i wąsa,
a ty, panie krokodylu, zapomnij o pancerzu, ogonie,
pazurach i pląsaj, hoduj skrzydła i hopsaj, hopsaj.