sobota, 20 października 2012
Dakar, Dakar
Są tu łuski chrząszczy, także na tej plaży, po której spacer
wywołuje miliony innych spacerów wzdłuż nabrzeży,
wzdłuż rzek niosących szczątki, które tam jeszcze są,
których już tam nie ma, które wywołują morza.
Dotknij mnie, marzy mi się sen na jawie, niechże wywoła
jawę. Rzeczywistość to obraz rzeczy, wizerunek w ślinie,
tchawicy, miechu płuca, w astmie, więc odwróć mnie
i przemień w łachman, osuwający się w rzekę, do morza.
Mogę wskazać taką płentą na wrażenie. Mogę wciąż
rozmyślać o przedmiotach, o szklance, grzebieniu, o trzech
jądrach helu, które dają życie, jeśli tylko węgiel zechce.
Mogę to czynić, ale piasek jest ciepły i faluje morze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz