a słońce mruga do niego uchylając fedorę:
panie chwalipięto, panie chiromanto, panie
chujoplącie! czas już, byś poprowadził mnie
w tańcu, kończ podpierać trawy
więc poprowadziłem: razem zarzynaliśmy
starców, gwałcili dziewczęta i chłopców,
płynąc na białych kumulusach, pod błękitnym
niebem, wokół wzgórza wenus
a potem poprowadzę ciebie, szepnęła za kołnierz
i taki majstersztyk, który zawsze chciałem
uczyniła, że na drugą stronę wywlekła jak ścierkę
i rzuciła, nawet nie w krew, nie w pył, tylko w nic
fot. John Vachon - Kopiąc grób w Woodbine, wiosna 1940
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz