piątek, 11 stycznia 2013

W dym wchodzą, z dymu w noc

 


Słyszałem, że płyną swoją baryłką,
a z nimi małe dziecko płci męskiej,
czyli ktoś kiedyś podobny do mnie,
albo ja niegdyś do niego podobny.

Podobieństwo jest istotą relacji. Przekrada się
z najodleglejszej łódeczki w wybraną
i stara się określić samo, przyjmując siłę związku,
lecz gdzie rozpoczyna: hen czy tam?

Myślałem. Myślałem, że jest cechą podobieństwa
trwać, zostawiać ślad i ślad, i jeszcze jeden,
że dowolny związek jest jak jesienna ścieżka
biorąca się ze słońca, które nie zdołało
utrzymać się traw,

lecz, że następuje ślad. Nie – on się rozmywa,
kiedy dym schodzi nad wodę pod ramię z nocą,
po dowolnej ścieżce, przesłonięty sobą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz