http://www.youtube.com/watch?v=XzgrCHyZiLg
pepi chciał podziękować poprzez radiolinię
wszechświatu za własne wcielenie. ani myślał
zacząć modlitwą lub korniej. ani myślał
ciszą lub spazmem nabożnym, nie wirowały
pierścienie saturna, zmywarka, rozwódka
w objęciach listonosza. pod trójką żyła trójka
przypadkowych ludzi, a on w jedynce i ciernik
płynął na dżetstrimach, i śpiewały "smirnoff!" syreny
w cieśninach. kurwa, jaki smutek, myśli sobie
pepik i śle najwyższemu esem, że dziękuje
bardzo za to, że się ów wcielił w niego akurat
wtedy i wtedy. chcę się z tej folii wyrwać,
obczaja, ten uśmiech rozkurzyć, w którym ust kąciki
podnoszą się nigdy wyżej niż zażyczy kosmos. stary
jednak to widzi i wyraża kadry nowym zoomem, filmem,
chromem generacji, tak że ni ma nagrody, że wyłącznie średnia.
niedziela, 18 listopada 2012
milcz mały, woła cię mołnia
nie byłem nigdy tak z marzenia,
ani sukienki, których dotykałem,
żeby nie widzieć dotyku i ciała,
nie czuć falbanki, ani na języku
oddechu. oczy, w które wpadłem
miały zawsze dno, dno zielone,
modre albo rdzę jak na końcu
pochylni. wyjmij mnie z siebie,
wyjmij, ile razy szeptałem - żeby
nie dopuścić głosu - pozaziemską
kapsułą. milcz, mówiły stopnie
mołnii i unosiły jakoby wyżej,
jakoby w otwarty kosmos
fot. Aleksander Gidulianow Twarz człowieka
Osaczeni
wnuk pepiego spojrzał na wszystkich osaczonych,
spojrzał na ich palce jak radził mu dziadek,
spojrzał na poobiedni wietrzyk, co całkiem niedbale
zamiótł po nich ślady i przysypał piaskiem
te ich zamierzenia, w które uwierzyli. sroka z gałęzi
przypatrzy się kucającemu za ławką malcowi,
ukradnie pierścionek i wróci na konar,
a zaręczyny będą ważne jak odcisk na kliszy -
koncypował najmłodszy z pepików, a potem
siadł jak dziadek do kawy porannej i dyktował
wierszem sercu co ma robić, a oczom co widzieć,
żeby w osaczenie wejść na palcach i zniknąć
fot. Jegor Rudomietkin Podróż do dzieciństwa
pepik ubija pianę złudzeń
dla swego mistrza, anioła o ciemnej karnacji,
dla najwierniejszego sługi, fafika, o karnacji ciemnej,
dla najprzyjaciela swojego, sowika, który jest
także ciemniejszej karnacji niż sos śmietanowy,
imbir (zmielony drobno), skórka cytryny, kurczaczek -
jeżeli wszystkie istoty karnacji ciemnej a zarazem martwe
są w tym sosie, i wszystkie martwe i w sosie istoty
są ciemnej karnacji, to czy wszystkie istoty, te w sosie,
i te o ciemnej karnacji będą martwe? - zadaje pytanie
pepik, bo nieuk i matematyki ledwo liznął z aniołem,
sługą swoim pepikiem i przyjaciółmi, sowikiem i cieniem
sowika, cieniem fafika i swoim, oraz brakiem cienia (anioł)
fot. Weronika Woźniak Piana złudzeń
buka znajduje pamiętnik
dni przyszłych, i wszystko co pojutrze
już się dokonało: staw pokrył się rzęsą,
ciało zestarzało i straszy niczym wyciągnięty
tiszert. tylko pędy róż są zieleńsze
od tych z dzieciństwa, słodsza straciatela
i bielsze obłoki, więc madam lejdi buka
zakłada najbielszą z podkolanówek i maluje
kreskę, uchwycik do duszy: chodź maleńki,
wejdź we mnie, a ja tobą będę. przechodzę
do gościnnego pokoju i jestem u siebie: tu
odrzucam loki i dotykam piersi, cały jestem
z ciebie lejdi buko bejbi, nieśmiertelnie cały
fot. Colin Hamilton Foehn gap
Subskrybuj:
Posty (Atom)